10 i 11 września 2015 roku, blady świt w Bieszczadach, szlaki zasnute mgłą, na pastwiskach połonin niedźwiedzie dojadają wczesnojesienne borówki i brusznice. Zaczynają się dwa jesienne dni, które zostaną na kilka długich lat w pamięci 28 uczestników warsztatów szkoleniowych projektu „Alarmdlabio…” , tak o nim mówią w skrócie. Nikt nie spodziewał się, że badając zmienność biologiczną Karpat i bogactwo fauny i flory Bieszczadów, przy zmiennej pogodzie, zdobędziemy Tarnicę i Połoninę Caryńską.
Panie Koordynatorki szkolnych kampanii „Łąki św. Franciszka”, pierwszego dnia były tak oczarowane prowadzącym dr Marianem Szewczykiem, że w ankietach ewaluacyjnych zebrał niemal same szóstki. Prowadzący drugiego dnia miał więcej pecha. O ile rośliny nie potrafią się kryć, tak bezkręgowce, a szczególnie owady, są kapryśne przy szaroburej pogodzie. I tak było. Choć dr Marek Holly dwoił się i troił, ani błonkówek, ani motyli praktycznie nie było… zaledwie kilka os przy smakowitych posiłkach! Ale i tak kompetencje zoologa z BdPN były ocenione celująco. Obaj trenerzy, absolwenci, również naszego – Kasi i mojego, Uniwersytetu Jagiellońskiego przynoszą Alma Mater chlubę, bo merytorycznie perfekcyjna, interaktywna i ciekawa dydaktyka „w starym dobrym stylu” nie jest rzeczą powszechną.
Dziękujemy!
Zobaczcie Galerię zdjęć..>>